Przejdź do głównej zawartości

"Oda do słońca"


Oda do słońca

Tyś początek – słońce – świata,
Najgorętszy z królów król,
Dłoń pod tobą z dłonią splata
Odblask ognia złotych pól!


Ach, o słońce, nieskończenie!
Ach, na ziemi nieba ślad,
Ach, serc, dusz i ciał natchnienie,
W dłoni swojej tulisz świat.

Słońce – źródło nieustanne,
Zadumane patrzysz w dal,
Kręgi spojrzeń twych wszechwładne
Topią ziemię w ogniu fal.

Tobie – słońcu-zmartwychwstaniu –
Wieczna chwała, pełnia kras.
Kłam – o królu – przemijaniu,
O, zadając, miażdżysz czas.

Triumfy króla w uniesieniu...
O, nie strąci króla los!
Słońce w myślach, słońce w brzmieniu,
Niech brzmi złoty triumfu głos.

Świata mistrzu! sprawiedliwy –
Ludzkość uczysz prawd i cnót,
Gdy oświetlasz lud, szczęśliwy,
Innym dajesz nocy chłód.

Narodzeniu oświecenia,
Tobie – słońcu – ludzka cześć,
Kto cię kocha – sens istnienia
Ociemniałym może nieść!

W tobie geniusz ma początek,
Geniusz błyszczeć ma jak ty,
W najodległy wejść zakątek,
Mrok przebijać, spełniać sny.

O symbolu światłej chwały,
Tyś, o słońce, Jego próg,
Tego, co Go wszechświat cały
Wielbi i nazywa – Bóg!

Bóg jest stwórcą Króla-Słońca
I On żyje pośród nas.
Nie ma chwały Jego końca,
Nie pokona Boga czas!...
 

Komentarze