Zabrzmij potęgo jego geniuszu
''Nigdy nie będę się czołgał - moim królestwem jest Wszechświat''.
Ludwig van Beethoven
''Nigdy nie będę się czołgał - moim królestwem jest Wszechświat''.
Ludwig van Beethoven
Zabrzmij potęgo jego geniuszu,
Zabrzmij, cesarzu! melodią, tonem,
Rozkosz niebiańską dla dwojga daj uszu.
Wolności! Wolności! Niech ogień, niech płomień,
Niech tryska swym blaskiem i w ludziach zatonie!
Raz cisza, raz burza - i statek zbłąkany
Gdzie płynąć - on nie wie, burzami targany.
Pioruny i grzmoty, i błyski, i dusze
Krążą nad statkiem, czy dobre to dusze?
Czy z niebios zstąpiły przez Boga wysłane,
Czy z piekła wylazły na czele z Szatanem?
Kim jest kapitan? Szaleńcze, geniuszu!
Włosy na wietrze falują jak flaga.
Laury dla ciebie, boski nuncjuszu,
Tyś sługą jest sztuki - królowej artystów,
A sztuka jest piękna, młoda i naga.
Gdzie jesteś? Gdzie znikłeś? Geniuszu, szaleńcze.
Burza ucichła, cisza nastała.
Nie widzę, nie słyszę.
Chociaż nie ciałem, to duchem młodzieńcze.
Zagłębiam się w ciszę,
A w ciszy powiewy słodkie i czyste.
Lekko unoszą fale srebrzyste
Swe dłonie do góry, chwycić chcą raju,
Dotknąć palcami boskiego kraju.
I znowu piorun w morze uderza.
I znowu orkiestra błyskawic, i błysków, i grzmotów,
I wichru z ulewą wielkość przymierza.
A gdzie jest kapitan, czarodziej, to geniusz.
Jest... widzę... sztuka jest przy nim.
To boskie stworzenie,
Istota najwyższa,
Artysta! Artysta! Artysta!...
Zabrzmij, cesarzu! melodią, tonem,
Rozkosz niebiańską dla dwojga daj uszu.
Wolności! Wolności! Niech ogień, niech płomień,
Niech tryska swym blaskiem i w ludziach zatonie!
Raz cisza, raz burza - i statek zbłąkany
Gdzie płynąć - on nie wie, burzami targany.
Pioruny i grzmoty, i błyski, i dusze
Krążą nad statkiem, czy dobre to dusze?
Czy z niebios zstąpiły przez Boga wysłane,
Czy z piekła wylazły na czele z Szatanem?
Kim jest kapitan? Szaleńcze, geniuszu!
Włosy na wietrze falują jak flaga.
Laury dla ciebie, boski nuncjuszu,
Tyś sługą jest sztuki - królowej artystów,
A sztuka jest piękna, młoda i naga.
Gdzie jesteś? Gdzie znikłeś? Geniuszu, szaleńcze.
Burza ucichła, cisza nastała.
Nie widzę, nie słyszę.
Chociaż nie ciałem, to duchem młodzieńcze.
Zagłębiam się w ciszę,
A w ciszy powiewy słodkie i czyste.
Lekko unoszą fale srebrzyste
Swe dłonie do góry, chwycić chcą raju,
Dotknąć palcami boskiego kraju.
I znowu piorun w morze uderza.
I znowu orkiestra błyskawic, i błysków, i grzmotów,
I wichru z ulewą wielkość przymierza.
A gdzie jest kapitan, czarodziej, to geniusz.
Jest... widzę... sztuka jest przy nim.
To boskie stworzenie,
Istota najwyższa,
Artysta! Artysta! Artysta!...
Komentarze
Prześlij komentarz